Przyznam, że od wielu lat nie sięgałem po żadną pozycję, którą można by zaklasyfikować jako kino familijne. Nie chciałbym rozstrzygać czy jest sens szufladkować w ten sposób film ,,Mój przyjaciel Hachiko”, ponieważ to co w istocie jest ważne to fakt, że jest to historia, którą obejrzeć każdy kto lubi zwierzęta i nie ma nic przeciwko by od czasu do czasu się wzruszyć w trakcie seansu. Po obejrzeniu tej historii nie miałem wątpliwości, że jego recenzja musi wzbogacić mój blog filmowy. Poniżej króciutka recenzja, która powinna dać szybką odpowiedź na kluczowe pytanie: warto oglądać czy nie. Zapraszam do poczytania.
Parker Wilson (grany przez
Richarda Gere’a) napotyka na stacji kolejowej na słodkiego szczeniaka
wyjątkowej, wschodniej rasy. Choć na początku próbuje ,,wcisnąć” go komuś
innemu, tylko kwestią czasu było aż zdecyduje się przygarnąć go pod swój dach.
Jedynym wyzwaniem było tu przekonanie dość sceptycznej żony. Parker wykłada
zajęcia muzyczna, ma tytuł profesora, i praktycznie każdego dnia dociera do
pracy pociągiem. Pies o wyjątkowym imieniu Hachiko podąża za swoim panem na stację
każdego dnia, cierpliwie czekając aż ten wróci do domu po dniu pracy. Relacja
między Hachiko a Parkerem niewątpliwie staje się szczególna i fascynuje niemal
całe miasteczko. Wszystko wygląda pięknie aż do jednego feralnego dnia… I tyle.
Historia przedstawiona w filmie jest naprawdę prosta, ale być może właśnie na
tej uczciwej i nieudawanej prostocie polega siła ,,Mojego przyjaciela Hachiko”.
Uważam, że to bardzo dobry film. Subtelnie opowiedziana potrafi wzruszyć, przy
czym nie nudzi, dlatego polecam ten film każdemu, kto darzy sympatią zwierzęta
albo po prostu chce obejrzeć coś pięknego z bliskimi.
Co ciekawe, ,,Mój przyjaciel
Hachiko” jest oparty na prawdziwej historii, z tą różnicą, że wydarzyła się w
Japonii a nie w USA jak to pokazano w filmie. Jeśli chcesz obejrzeć coś
interesującego i na swój sposób wartościowego, losy Hachiko z pewnością są
świetną opcją na dobry film na wieczór.
Film szczególnie wart obejrzenia przy okazji ,,familijnej", szczególnie w towarzystwie dzieci (własnych lub czyichś :D), ta wzruszająca historia mogłaby być miła odtrutką od standardowej dawki znieczulicy i głupoty serwowanej im na co dzień w TV. Polecam także przepiękną ścieżkę dźwiękową z filmu stworzoną przez naszego genialnego rodaka Jana A.P. Kaczmarka. Zachęcam do posłuchania.
Boze, to moja Bella, zachowuje sie identycznie. Pamietajcie, pies to najlepszy przyjaciel.... przepiekny film.
OdpowiedzUsuńTo znaczy masz extra pieska :D a film przedni, można się wzruszyć :)
Usuń